Jak rozmawiać z dzieckiem o seksie, gdy zapyta, a na szali jest rodzicielski autorytet? Czy zbyć dziecko, czy posłużyć się słownikiem z bajek, czy też może wyłuszczyć wszystkie szczegóły?
Jak wyjaśnić dziecku co to jest seks? Ważny film dla rodziców, którzy niepokoją się, że już za chwilę będą poddani torturom przez dociekliwe potomstwo.
Małgorzata Pogorzelska – psycholog seksuolog, seksuolog – pogorzelska.pl
Jak rozmawiać z dzieckiem o seksie?
Rozmowa o seksie z młodym człowiekiem – jak rozmawiać o “tych” sprawach?
Przede wszystkim swobodnie i z uśmiechem, co jest najtrudniejszą częścią naszej wypowiedzi. Dziecko powinno czuć, że mówimy o czymś naturalnym, dobrym, swobodnym, pozytywnym, przyjemnym. A przede wszystkim my sami musimy mieć takie poczucie, żeby w taki sposób zwrócić się do dziecka. Im dziecko jest młodsze, tym łatwiej zauważyć naszą komunikację niewerbalną. Więc jeżeli będziemy z przyklejonym, sztucznym uśmiechem, cali napięci opowiadać o czymś co jest właściwie bardzo miłe i sympatyczne, dziecko nam nie do końca uwierzy. Najważniejsze jest więc nie co powiemy ale jak to powiemy.
Do małego dziecka powinniśmy mówić tak jak byśmy mówili o działaniu każdej innej części ciała. Do czego służy łokieć, do czego służy nadgarstek, głowa albo włosy, które na niej rosną. Dzieci biorą się z miłości między tatą i mamą. Kiedy tata i mama się bardzo kochają, przytulają się. W brzuszku mamusi mieszka jajeczko, w brzuszku tatusia mieszka nasionko. Nasionko łączy się z jajeczkiem i później w brzuszku mamusi w dziewięć miesięcy rośnie dzidzia. Później ta dzidzia z brzuszka mamusi wychodzi i jest z mamusią i tatusiem.
Jak nazywać intymne części ciała?
Jeśli chodzi o nazewnictwo sfer erogennych, niestety tutaj mamy większy problem. O ile dla chłopca mamy sporo nazw: możemy mówić o penisku, o prąciu, o jąderkach, o mosznie, nie brzmi to źle prawda? U kobiet niestety mamy większy problem, ponieważ pochwa tak naprawdę to jest to, co jest w środku. Rzadko które dziecko pyta o pochwę. Raczej dziewczynki zapytają o to co mają na zewnątrz, a na zewnątrz mamy, niestety brzydkie słowo – srom. Srom w języku staropolskim oznaczał wstyd. Nic dziwnego, że wszystkie mamy unikają tego sformułowania. Pojawia się cipeczka, siusia, muszelka. I to wszystko jest w porządku, byle tylko wspomnieć o tej nazwie: pochwa, ale umówić się ze swoją córką, że my możemy nazywać ją inaczej. Ważne żeby to słowo było swobodne, naturalne i mówione z uśmiechem.
Zobacz jak amerykańscy rodzice radzą sobie z tym tematem:
Dziecko powinno czuć, że mówimy o czymś naturalnym, dobrym, swobodnym, pozytywnym, przyjemnym. A przede wszystkim my sami musimy mieć takie poczucie, żeby w taki sposób zwrócić się do dziecka. Im dziecko jest młodsze, tym łatwiej zauważyć naszą komunikację niewerbalną. Zagubionym rodzicom radzi Małgorzata Pogorzelska - psycholog seksuolog
Dodaj komentarz