Akceptacja własnego ciała, czyli dlaczego wstydzimy się seksu przy zapalonym świetle
Ciało – mój wróg, mój najlepszy przyjaciel. Daje rozkosz i sprowadza męczarnie.
Karo Akabal – trenerka seksualna
On chce się kochać ze mną przy świetle, a ja uważam, że mam brzydkie ciało i czuję się okropnie skrępowana.

Akceptacja samego siebie i przyjemność seksualna
To, w jaki sposób postrzegamy nasze ciało ma ogromny wpływ na naszą umiejętność czerpania radości i przyjemności z seksu. Jest to niezależne od tego, czy uprawiamy seks przy świetle zapalonym, czy wyłączonym. Dlaczego tak się dzieje? Powodów może być wiele.
Estetyczne wzorce i współczesne kanony piękna
Nasz estetyczny wzorzec tego, jak powinno wyglądać erotyczne zbliżenie, jak powinien wyglądać seks jest ukształtowany głównie przez media. Od wczesnej młodości jesteśmy epatowani erotycznymi scenami, w których ciała bohaterów wyglądają pięknie. A to dlatego, że wszystko jest wyreżyserowane i odpowiednio ustawione. Taki obraz koduje się w naszej podświadomości i później, kiedy sami rozpoczynamy życie seksualne chcemy, żeby nasze ciało wyglądało tak samo jak ciała postaci z ekranu telewizora, tak samo estetycznie i ponętnie. Akceptacja własnego ciała zaczyna się kurczyć. Prawda jest jednak taka, że prawdziwy, naturalny seks nie wygląda wcale estetycznie. W czasach antyperspirantów, brazylijskiej depilacji i matujących podkładów prawdziwy, naturalny seks, z całą jego fascynującą fizjologią często godzi w nasze odrealnione poczucie estetyki i piękna.
Prawdziwy problem nie leży w tym, czy uprawiamy seks przy świetle
… zapalonym czy zgaszonym. Prawdziwe pytanie brzmi: jaki sama masz stosunek do własnego ciała. Ważna jest akceptacja własnego ciała. Otaczająca nas kultura nie ułatwia nam nawiązania bliskiej, intymnej relacji z własnym ciałem. W jednym z kobiecych magazynów, uznawanych za bezpruderyjny, otwarty, nowoczesny przeczytałam artykuł o tym jak się przygotować do pierwszej, rozbieranej randki, by nasze ciało wypadło atrakcyjnie. Przeczytałam tam 10 porad jaką pozycję seksualną wybrać, gdy mamy zbyt małe piersi, czy zbyt szerokie biodra. Taki przekaz właściwie blokuje nam możliwość akceptacji własnego ciała takim, jakim jest. A akceptacja siebie, to podstawa radosnego seksu!
Akceptacja własnego ciała
Tak naprawdę głównym tematem nie jest tutaj wstyd przed uprawianiem seksu przy świetle, a twoja relacja z własnym ciałem. Jaka jest moja pierwsza rada? ZAPAL ŚWIATŁO! Nie chodzi mi o zapalenie lampki podczas uprawiania seksu z Twoim partnerem, ale symboliczne zapalenie lampki w głowie przy temacie “akceptacja własnego ciała”. Może nadszedł czas, by poznać swoje ciało i wtajemniczyć w to, swojego partnera, jeśli oczywiście, czujesz się na tyle swobodnie by mu o tym powiedzieć. Pamiętaj, że partner może ci towarzyszyć w drodze do akceptowania własnego ciała.
Zapalmy światło i patrzmy – ćwiczenie

Stań przed lustrem, i przy zapalonym świetle, w ubraniu, lub bez, w zależności od tego jak czujesz się komfortowo, przyjrzyj się sobie. Zrób to jednak inaczej niż do tej pory. Popatrz na siebie oczami przybysza z innej planety, który nie spotkał się nigdy z ziemskimi kryteriami piękna. Popatrz na swoje ciało z ciekawością, oglądaj je, eksploruj, sprawdzaj. Oglądaj wszystkie krzywizny, ręce, nogi, łokcie, brzuch. Postaraj się zrobić to bez oceniania, po prostu z ciekawością. To jesteś TY i prawda o Tobie: tak wyglądasz. Takie ćwiczenie “Akceptacja siebie” często przeprowadzam z kobietami na warsztatach. To ćwiczenie, często po raz pierwszy, pozwala spojrzeć na siebie inaczej, niż krytycznym okiem tego jak wyglądamy. Możemy spojrzeć na siebie z ciekawością i radością. Ta ciekawość jest podstawą budowania intymnej relacji ze swoim ciałem.
Intymna relacja z własnym ciałem
Intymność jest najważniejsza. Pozwala nam spojrzeć na siebie takimi, jakimi jesteśmy naprawdę i czuć się dobrze intymnie samymi ze sobą. Zachęcam, by to ćwiczenie powtarzać tak często jak tylko jest to możliwe. Oglądaj siebie w różnych pozycjach, różnych lustrach, różnych ubraniach, jak najczęściej nago, żeby oswoić się ze swoim ciałem.
Być może po jakimś czasie przestaniesz je uważać za brzydkie, albo ładne, ale zaakceptujesz je i poczujesz się zaprzyjaźniona i intymna z własnym ciałem.
Żeby czuć, nie żeby dobrze wyglądać!
Kolejne ćwiczenie, kolejny krok na tej drodze, to odkrycie tego, do czego tak naprawdę służy ciało podczas seksu. W mojej własnej podróży, w nawiązaniu dobrej relacji z własnym ciałem bardzo mi pomogły słowa, które napisała kiedyś znana psychoterapeutka Katarzyna Miller: “Ciało to ciało, nieważne jak wygląda, WAŻNE ŻE CZUJE.” To jest dokładnie to, czemu służy nasze ciało podczas seksu – żeby czuć, nie żeby dobrze wyglądać. Więc następnym krokiem w nawiązywaniu dobrej relacji z własnym ciałem jest to, by sprawdzić jak nasze ciało czuje, jaki dotyk lubi, jak my same postrzegamy nasze ciało w dotyku.
Nauka i akceptacja – ćwiczenia
Kolejnym ćwiczeniem które mogę Wam zaproponować jest to, by w komfortowych warunkach, w samotności, w ciepłej i intymnej przestrzeni eksplorować swoje ciało dotykiem. Zamknij oczy i dotykaj się. Dotykaj się w tych wszystkich miejscach, w których się nigdy nie dotykałaś. Ze szczególną uwagą, ciekawością i czułością dotykaj się w tych miejscach, które właśnie uznajesz za niedoskonałe. Dotykaj się w miejsca, których zazwyczaj unikasz, w które zazwyczaj nie pozwalasz się dotykać swojemu partnerowi, ze względu na własne, krytyczne myśli na temat własnego ciała i wyglądu. Sprawdzaj co twoje ciało czuje. Gwarantuję ci, że jest to początek niezwykłej podróży, która pozwoli ci naprawdę zaprzyjaźnić się ze swoim ciałem.
Akceptacja siebie i zaufanie
Na pewnym etapie, do tej podróży możesz zaprosić swojego partnera. Jeśli czujesz się z nim swobodnie i intymnie, zapytaj go czego on tak naprawdę potrzebuje prosząc cię o to, by światło w waszej sypialni było zapalone. Jesteśmy przyzwyczajone do informacji, że mężczyźni są “wzrokowcami” i lubią patrzeć w czasie seksu. Taka informacja często wprowadza nas w zakłopotanie i jeszcze większy niepokój, ponieważ wyobrażamy sobie, że to co mężczyźni chcą zobaczyć to idealne ciało kobiety, takie jakie widzą na filmach czy w gazetach. Czasem tak oczywiście jest, ale w ogromnej większości przypadków to, co mężczyzn pociąga to widok nagiego ciała i widok podniecenia swojej kobiety. To co on widzi to kolor, fakturę ciała, wszystkie jego wklęsłości i wypukłości, miękkości. To jest to, co odbieramy naszym partnerom, jeśli chcemy się kochać tylko przy zgaszonym świetle. Nagie ciało w ekstazie to jest niezwykle podniecający widok. Zawsze. Nie zależy to od ciała. Jeśli porozmawiasz ze swoim partnerem może dowiesz się, że to co on chce zobaczyć to Twoją radość i satysfakcję z seksu. Możesz być zaskoczona tym, co usłyszysz. Możesz też poprosić partnera, by spojrzał na Twoje ciało i powiedział Ci co widzi, żeby to On był Twoim lustrem. Spróbuj zobaczyć siebie, w jego oczach. Może to co usłyszysz spodoba ci się na tyle by włączyć światło w sypialni.
Między ciemnością a pełną iluminacją
Jeżeli nie jesteś gotowa na całkowite zapalenie światła, możesz spróbować dłuższej drogi. Między pełną iluminacją, a ciemnością jest cała masa możliwości. Proponuję, żebyście zaczęli od jednej świeczki, która nieco rozproszy ciemności które panują w Waszej sypialni. Z każdym krokiem, z każdą chwilą, kiedy będziesz czuła się coraz lepiej ze swoim ciałem możesz dokładać kolejną świeczkę i kolejną i kolejną… Tym sposobem dotrzesz do momentu gdy będziesz się kochać przy zapalonym świetle, będziesz czuć kontakt i widzieć siebie samą w uniesieniu i miłosnej ekstazie, czego Ci serdecznie życzę.
“nie ważne jak wygląda, ważne, że czuje” a… Co, jeżeli wogóle nie czuje? Żadnych potrzeb, ani przyjemności?
Człowiek co nie czuje jest dewiantem, bo przecież wszyscy czujemy. Może musi szukać mocniejszych doznań, a może sie wyciszyć, żeby usłyszeć “swój głos”.