Orgazm jako zjawisko zafascynował Zygmunta Freuda
Ze wszystkich jego twierdzeń dotyczących seksualności próbie czasu oparło się tylko jedno – kobiety przeżywają orgazm inaczej niż mężczyźni. Resztę można włożyć między bajki
Andrzej Gryżewski – seksuolog, psycholog, psychoterapeuta, edukator seksualny, www.CBTseksuolog.pl
Skąd wziął się pogląd, że istnieją lepsze i gorsze rodzaje orgazmu?
Zdjęcie Zygmunta Freuda wisi u mnie w gabinecie wyłącznie ze względu na szacunek dla autorytetów. Zygmunt Freud położył duże podwaliny pod seksuologię i psychoterapię. Stwierdził, sprawdził i opisał wiele mądrych rzeczy, natomiast w jednej kwestii się mylił.
Orgazm według Zygmunta Freuda
Otóż w 1905 roku Freud wpadł na pomysł, że istnieje zasadnicza różnica między orgazmami pochwowymi, a łechtaczkowymi. Uznał, że orgazm jest jak papierek lakmusowy dojrzałości kobiety. Jego zdaniem te kobiety, które przeżywają orgazm łechtaczkowy są infantylne i niedojrzałe, a te które przeżywają orgazm pochwowy, doświadczają rozkwitu kobiecości i są kobietami w pełnym tego słowa znaczeniu.
Współczesna seksuologia o ideach Freuda
Oczywiście, Zygmunt Freud mylił się. Dzisiaj dysponujemy badaniami, które niezbicie tego dowodzą. Okazuje się, że ta łechtaczka, która jest z zewnątrz widoczna, kiedy kobieta jest nago, to jest tak naprawdę tylko główka łechtaczki, jej żołądź. Cała łechtaczka otacza płaszczem całą pochwę. Z tego wynika, że niezależnie od tego, czy ktoś stymuluje palcami lub językiem żołądź łechtaczki z zewnątrz czy stymuluje członkiem łechtaczkę w środku, czyli pobudza brzuszek łechtaczki – to orgazm zawsze jest jeden i ten sam. Są oczywiście różne drogi pobudzania kobiety, ale orgazm jest jeden.
Równouprawnienie dla orgazmu łechtaczkowego!
My, seksuolodzy absolutnie nie różnicujemy orgazmów. Nie robimy tego między innymi dlatego, że orgazmy łechtaczkowe są u wielu kobiet bardziej naturalne. Kobiety szybciej dochodzą przez stymulację łechtaczki ze względu na to, że jest ona dużo łatwiejsza. W domowym zaciszu samej kobiecie dużo łatwiej jest stymulować łechtaczkę niż wewnętrzne ścianki pochwy.
Dodatkowo Zygmunt Freud nie znał jeszcze badań, które pokazały, że łechtaczka jest najbardziej unerwiona. Nieco mniej unerwione a więc i wrażliwe jest wejście do pochwy, czyli wargi sromowe większe, wargi sromowe mniejsze i przedsionek pochwy, a najmniej unerwiony jest przedsionek pochwy, szczególnie tylna jego ścianka.
Dlaczego Freud się mylił?
Wydaje mi się, że Zygmunt Freud doszedł do swojej teorii o niedojrzałości orgazmu łechtaczkowego i dojrzałości orgazmu pochwowego przez porównanie z reakcjami mężczyzny. Prawdopodobnie wydawało mu się, że najbardziej reaktywna tkanka u mężczyzny, czyli żołądź – obszar, który przynosi mężczyźnie najwięcej przyjemności z seksu, musi się stykać z innym obszarem reaktywnym, czyli zapewne z tylną ścianką pochwy. Okazało się jednak, że jest zupełnie inaczej. Jeszcze na etapie życia płodowego, kiedy jesteśmy u mamy w brzuchu – wszyscy domyślnie jesteśmy kobietami. Dopiero pod wpływem działania hormonów łechtaczka się wydłuża, rozszerza, w rezultacie tworzy się z niej członek, a wargi sromowe się zasklepiają i tworzy się z nich moszna. Tak więc członek jest przedłużeniem rozwojowym łechtaczki, – gdy pomyślimy w ten sposób wszystko staje się spójne. Żołądź jest u mężczyzny tak silnie reaktywny właśnie dlatego, że jest po prostu wydłużoną, rozszerzoną łechtaczką. To przeczy teorii, że u mężczyzny żołądź podczas seksu musi stykać się z tkanką reaktywną, czyli z tylną ścianką pochwy, bo akurat tam znajduje się najmniej reaktywny obszar.
Dodaj komentarz